Na historii Burego nie zbudujemy niczego dobrego - dr Łukasz Kamiński

Dziesiąte obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych pokazują pęknięcie polskiego społeczeństwa i błędy polskiej polityki historycznej. To święto sprawiło, że ten fenomen, ten ważny element naszej historii po prostu wyszedł z cienia. Dziś jest on już niestety nie tylko powszechnie znany, ale jest także jedną z osi sporu – mówił dr Łukasz Kamiński, historyk, prezes Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) w latach 2011-2016, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego. O tym, jak wygląda dziś dyskurs wokół polskiego podziemia antykomunistycznego, i jak zmienia się on w zależności od potrzeb, mówił kolejny gość cyklu „Przy słowie”. 

Po raz 10 obchodzimy dziś Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Co się stało przez te lata z historią polskiego podziemia antykomunistycznego pytała dr Łukasza Kamińskiego Adrianna Klimaszewska. Próby wpisywania tego święta, tej historii, w bieżącą politykę, po to, żeby delegitymizować działania poprzedniego rządu, szkodzą – stwierdził naukowiec.

Historyk przyznał, że żaden z poprzednich rządów nie przykładał tak dużej wagi do polityki historycznej, jak rząd obecny. Jak zauważył: Ale też chyba nigdy nie popełniono tylu błędów w zakresie polityki historycznej jak w ostatnich kilku latach. (…) Przykładem takiego gigantycznego błędu była słynna ustawa ze stycznia 2018 r., która podejmowała próbę penalizacji, kryminalizacji prób oskarżania narodu polskiego o współudział z zbrodniach komunistycznych i przede wszystkim, nazistowskich.

Spór wokół „żołnierzy wyklętych” jest echem sporów politycznych

Skala sporu, jaki istnieje w związku z historią „żołnierzy wyklętych”, jest dziś większa niż w roku 2011, ale chciałbym zwrócić uwagę na to, że te 10 lat są także okresem, w którym wiedza o tym, kim byli wyklęci jest po prostu większa. – komentował Kamiński.

Jak zauważył były prezes IPN: Dzisiejszy spór wokół „żołnierzy wyklętych” jest echem sporów politycznych i ten podział polityczny przekłada się także na historię. (…) Ten spór nie służy temu, by poznać lepiej tę historię, jakoś zniuansować i zrozumieć dylematy, przed jakimi kilkadziesiąt lat temu stawali ludzi.

Wyklęci potrzebni polskiej prawicy?

Kamiński zwrócił uwagę na to, że bardzo wybiórczo historia „żołnierzy wyklętych” traktowana jest przez środowiska skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne.

Jak powiedział: Mamy dziś takie aktywności środowisk, które próbują się mobilizować czy zyskiwać większe poparcie społeczne wokół tej historii. Środowiska radykalnej prawicy nacjonalistycznej, które wybierają sobie niektóre postaci z tego podziemia, które wcale nie są dla tej historii reprezentatywne, ale są im po prostu potrzebne.

Dr Kamiński mocno podkreślił, że nie powinno się wybielać takich postaci jak Romuald Rajs „Bury”: Przyłączanie się do takich prób, zresztą skazanych na niepowodzeniem usprawiedliwiania czegoś, czego usprawiedliwić się nie da – zbrodni na cywilach, na kobietach, na dzieciach, jest po prostu błędem.

Historia powojennego podziemia antykomunistycznego a IPN

Pytany o odwołanie ustaleń z 2005 roku i stwierdzenie w przez Instytut Pamięci Narodowej w roku 2019, że „Bury” jest niewinny zbrodni popełnionych na ludności cywilnej w 1946 roku, Kamiński powiedział:

Rolą instytucji publicznych jest to, żeby zabiegać o wspólne dobro, promować te postaci, które mogą nas dzisiaj łączyć, nie dzielić. Historia „żołnierzy wyklętych” jest tak bogata, że mamy tu dziesiątki bohaterów, na których nie ciążą żadne zarzuty, nie ciążą na nich ich własne czyny.

Naukowiec dodał także, że: Część instytucji państwa dzisiaj stoi po stronie tych, którzy chcieliby zaostrzać konflikt wokół historii „żołnierzy wyklętych”, chcieliby coś budować na historii Romualda Rajsa „Burego”. Moim zdaniem nie można niczego dobrego na historii zbrodni zbudować.