Kryzys na granicy polsko-białoruskiej ujawnił, że w Polsce nie ma dyplomacji - Jurasz, Stróżyk - Przy Słowie #32

Kryzys migracyjny rozwiązuje się ponad naszymi głowami. Rządzący nie rozumieją istoty dyplomacji, a to jest jeszcze groźniejsze niż to, że tę dyplomację podporządkowują słupkom – mówił w Przy Słowie red. Witold Jurasz, b. chargé d’affaires RP na Białorusi. Zdaniem gen. Jarosława Stróżyka: Putin milczy, bo sam jest zaskoczony tym, co my tu w Polsce robimy, po jego myśli, niejako w jego imieniu. I robimy to nawet szybciej, niż on by się tego spodziewał.

Kryzys rozwiązywany jest ponad naszymi głowami

374 migranci wrócili wczoraj do Bagdadu z terytorium Białorusi. O sytuacji na granicy z Polską z Aleksandrem Łukaszenką rozmawiała dwukrotnie kanclerz Niemiec Angela Merkel. Z prezydentem Rosji Władimirem Putinem rozmawiał prezydent Francji Emmanuel Macron, szef Rady Europejskiej Charles Michel z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Mam wrażenie, że polskie władze nie rozmawiają z nikim – komentował gen. Jarosław Stróżyk. – To pokazuje miejsce Polski, miejsce, w jakim się znaleźliśmy. Dyplomacja jest po to, żeby rozwiązywać konflikty, dyplomacja jest po to, żeby zapobiegać konfliktom. Teraz jest, powiedziałbym, sprawdzian, na ile Polska jest w tej samoizolacji, już nie covidowej, ale tej z własnego wyboru.

Zdaniem generała brygady rezerwy Sił Zbrojnych RP:

Płacimy teraz za działania rządu ostatnich lat. Widać, że nie jesteśmy aktorami tej gry politycznej, nie rozwiązujemy kryzysu na polsko-białoruskiej granicy, a jest on niejako rozwiązywany ponad naszymi głowami. A co gorsze, jak pokrzykuje prezydent, nie zaakceptujemy żadnego rozwiązania tego kryzysu. Tak, jak byśmy chcieli, żeby ten kryzys trwał, z niewiadomych powodów albo z powodów politycznych.

Wydaje się, ze ten konflikt jest celowo podtrzymywany przez polskie władze

Można wysnuć tezę, że ten konflikt jest podtrzymywany przez władzę, bo rzeczywiście ten rząd podporządkował całą politykę zagraniczną, polityce wewnętrznej, słupkom poparcia – odniósł się red. Onetu Witold Jurasz. – Ale to byłoby pół biedy, bo mam wrażenie, że w gruncie rzeczy jest jeszcze gorzej. Może być tak, że rządzący nami nie rozumieją istoty dyplomacji, a to jest jeszcze groźniejsze niż to, że tę dyplomację podporządkowują słupkom. Jest taka narracja u prawicowych publicystów, że jeśli się położymy Rejtanem, to to jest uprawianie dyplomacji. A tak nie jest. Jeden z czołowych niepokornych dziennikarzy napisał dzisiaj, że on w ogóle nie rozumie dyplomacji, bo przecież dyplomacja polega na tym, że czasem się nie rozmawia i my nie powinniśmy rozmawiać z Łukaszenką, ale również z Putinem. A to w ogóle nie o to chodzi, czy te rozmowy mają sens, czy go nie mają. Jeżeli dyplomacja ma sens, to i rozmowy mają sens. One mogą być trudne, skomplikowane, można nie osiągnąć wszystkich zamierzonych celów – ale innej dyplomacji nie ma. Chodzi o to, czy my jesteśmy w stanie te rozmowy zablokować, czy możemy spowodować, że Niemcy, Francja, ale również Stany Zjednoczone, żeby oni nie rozmawiali.

Jak podkreślił Jurasz:

Jeśli my nie uczestniczymy w tych rozmowach, w której pozostali uczestniczą, to wywołujemy taką sytuację, że rozmowy toczą się bez naszego udziału. Jeżeli to się już dzieje bez naszego udziału, to byłoby dobrze, gdybyśmy udawali, że od początku wiedzieliśmy. Jakub Kumoch, szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP i Łukasz Jasina, rzecznik MSZ mówią dziś, że oni mówili naszym sojusznikom, że nie należy rozmawiać, ale oni nas nie posłuchali. To daje do myślenia.

Polaryzacja społeczna jest na rękę tej władzy, Polsce nie

Mam wrażenie, że to, co mówiliśmy przez ostatnie 6 lat, co mówił rząd, że wstajemy z kolan, że rzeczywiście wstaliśmy z kolan i poszliśmy w niewiadomym kierunku. W kategoriach zarządzania tym kryzysem wewnętrznie, to wygląda mi też trochę na to, jakby rząd, PiS, chcieli przekonać Polki i Polaków, że oni mają monopol na skuteczne zarządzanie tym konfliktem. Tak oczywiście nie jest. Przy każdym konflikcie należy dążyć do konsensusu na scenie politycznej, a nie wydaje się, żeby były robione ku temu jakiekolwiek kroki. To wymaga również scalenia społeczeństwa, do czego nie sądzę, żeby był gotowy obecny rząd – skomentował gen. Stróżyk. – To są te przeszkody które powodują, że Putin milczy, on jest sam zaskoczony tym, co my tu w Polsce robimy, po jego myśli, niejako w jego imieniu. I robimy to nawet szybciej, niż on by się tego spodziewał – dodał.

Co dalej z kryzysem na granicy?

Zdaniem gen. Jarosława Stróżyka:

Na pewno ten konflikt nie skończy się dzisiaj, on teraz zostanie niejako „zamrożony” przez pogodę, bo tak się dzieje wszędzie i zawsze na świecie, czy w Iraku, czy w Afganistanie. Ale należy się spodziewać niespokojności na tej granicy, a to dlatego, że Putin i Łukaszenka zauważyli, że to działa. Natomiast my musimy zdecydowanie poprawić swoją pozycję na arenie międzynarodowej. Mam wrażenie, że tego wciąż nie rozumie polski rząd. Ja tu nie mam optymistycznych scenariuszy na najbliższe miesiące. To będzie działanie długofalowe Putina na wielu płaszczyznach – na wojnie informacyjnej, być może atakach cybernetycznych, być może atakach na polską infrastrukturę krytyczną w wielu miejscach, będą prowokacje.

Witold Jurasz:

Pewna spoistość wewnętrzna. Jeżeli PiS wygrywa na tym konflikcie, nie wygrywa oczywiście Polska, to wygrywa również dlatego, że po przeciwnej stronie nie wygrała linia Tuska. Chodzi tu o pewien sposób myślenia, czyli o taki sposób myślenia, w którym z jednej strony mówimy o obronie granicy, a z drugiej strony mówimy o humanitaryzmie. I staramy się gdzieś wyważyć te racje – mówił Jurasz. –  Często jednak, kiedy ktoś mówi o obronie granicy, nazywany jest prawakiem, prawicowcem, nie dawniej niż kwadrans temu przeczytałem komentarz lewicowego działacza, który nazwał mnie „moralnym bankrutem”. Mówiąc krótko, chciał mnie wepchnąć w ramiona PiSu. Ja się nie dam wepchnąć w ramiona PiSu. (…) Jeżeli Donald Tusk nie zdoła zatrzymać wirusa „jachiryzmu” w Platformie Obywatelskiej, występów posłanki Klaudii Jachiry, no to PiS będzie grał w tę swoją grę. – dodał.

Inaczej widzi to Stróżyk: Ja bardziej się obawiam nie posłanki, która została wybrana do Sejmu, ale tego, co robi sędzia Krystyna Pawłowicz, jej narracji i sposobu działania. Tu widzę znacznie gorsze działania, podjudzające, absolutnie dzielące. My to będziemy odbudowywać latami – mówił. Główna zasługa i główna odpowiedzialność za państwo jest po stronie rządzących. Nie widzę tu cienia woli do szukania spoistości społecznej – dodał.