Chcemy prawdziwej polityki prorodzinnej, nie zdrowasiek - Anna Kowalczyk-Derlęga - Przy Słowie #25

Boli mnie świat – mówi Anna Derlęga-Kowalczyk, społeczniczka, aktywistka Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, Wrocławianka roku 2020. Sytuacja kobiet w Polsce jest tragiczna, to jest takie upodlenie osób, które chcą o sobie decydować. Chodzi o to, żeby państwo naprawdę się zajęło polityką prorodzinną, a nie zdrowaśkami i modlitwami i mówieniem, że kobiety tabletki dzień po biorą jak drażetki. Trwa zbiórka podpisów pod obywatelskim projektem „Legalna aborcja. Bez Kompromisów. Jak mówi Derlęga, poparcie dla ustawy jest nawet wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości.

Sytuacja kobiet jest w Polsce dramatyczna, bardzo wiele kobiet boi się w tej chwili w ogóle pójść do lekarza, obawia się, czy w ogóle zostaną przeprowadzone badania prenatalne, czy lekarz zasłaniający się tzw. klauzulą sumienia zatai przed kobietą prawdę. Sytuacja kobiet jest taka, że nie mają wsparcia, jeśli chcą dokonać aborcji, że robią to pokątnie, korzystają z pomocy organizacji pozarządowych, np. Aborcji Bez Granic – opowiadała w „Przy Słowie” Anna Kowalczyk-Derlęga.

"Legalna Aborcja. Bez Kompromisów"

Dlatego zawiązał się komitet obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Legalna Aborcja. Bez Kompromisów”. Obecnie zbiera on podpisy pod projektem ustawy dopuszczającej aborcję do 12 tygodnia ciąży bez pytania kobiety o powód, a po 12. tygodniu ciąży – w przypadku wykrycia wad rozwojowych płodu czy stwierdzenia, że ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Podpisów potrzeba ich 100 tys.

Powstał komitet obywatelski, do którego weszło mnóstwo inicjatyw – fundacje, stowarzyszenia, osoby z partii politycznych. Jest to projekt dostosowany do tego, jak to działa w Europie, jak to funkcjonuje w cywilizowanych państwach. Czyli, każda osoba, która jest w ciąży, a w tej ciąży nie chce być, będzie mogła do 12. tygodnia ciąży dokonać jej terminacji. Bo takie jest prawo, bo taka jest nasza wiedza medyczna, że właśnie do tego czasu powinno być to możliwe – mówiła Kowalczyk-Derlęga.

Jak podkreślała podczas jednej z konferencji prasowych Kamila Ferenc z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny projekt zakłada możliwość przerwania ciąży za darmo, w ramach ubezpieczenia NFZ. Wprowadza też procedurę dla lekarzy i podmiotów leczniczych, zgodnie z którą mieliby oni określony czas na udzielenie świadczenia – aborcji, a gdyby tego w terminie nie zrobili, NFZ zrywałby z takim podmiotem kontrakt.

Zdaniem Derlęgi: Dziś w Polsce upadla się kobiety, które chcą o sobie decydować, a nagonka fanatyków religijnych, fanatyków rządzących jest taka, że to jest jakieś zło, że to jest morderstwo, że nie wolno tego robić, że kobiety nie mają prawa o sobie decydować, to się wszystko bardzo mocno odbija na kobietach. Bo pomocy psychologicznej w Polsce nie ma żadnej, wydając ten wyrok na kobiety nasze państwo się oczywiście nie pochyliło nad tym, że kobieta rodząc płód z wadą letalną, musi się z tym zmierzyć, że musi się z tym zmierzyć cała jej rodzina. Nie ma tej pomocy nigdzie. Po prostu zostało ustanowione barbarzyńskie prawo, nie liczące się z osobą, tylko z płodem, płód tu jest ważny najbardziej. No fanatycy są jak widać szeroko sponsorowani, więc chodzą po ulicach, zbierają jakieś bzdurne podpisy pod kolejnymi ustawami, wykluczającymi kolejne grupy społeczne. I tak nienawiść, która z ich strony płynie, ta nienawiść pod płaszczykiem religii, też ma bardzo negatywny wpływ na kobiety.

Członkini Zarządu OSK mówiła wprost: Ja nie będę już rodzić dzieci, natomiast gdybym była teraz w wieku rozrodczym, wyjechałabym na zabieg sterylizacji, bo bałabym się po prostu w tym kraju być w ciąży.

Strajk Kobiet: Chodzi nam już o wszystko

Październikowo-listopadowe protesty się zaczęły od tego barbarzyńskiego zakazu niby-TK, mgr Julii Przyłębskiej. Ja z tych protestów pamiętam takie hasło: „chodzi nam już o wszystko”. Zapalnikiem protestów było oczywiście zaostrzenie ustawy aborcyjnej, ale to, nad czym teraz zbieramy podpisy, to nie jest już przywrócenie kompromisu aborcyjnego z roku 1993. Zbieramy podpisy pod tym, żeby aborcja była legalna, dostępna, bezpieczna i darmowa, taka jaka jest w innych krajach – opisywała Derlęga.

W projekcie jest przewidziane też m.in. ograniczenie tzw. klauzuli sumienia – dodała Anna Kowalczyk Derlęga. – Dla mnie w ogóle to sformułowanie klauzula sumienia jest jakimś tworem przedziwnym, bo sumienie nie powinno mieć żadnej klauzuli. Doszło do tak absurdalnej i niebezpiecznej sytuacji, że w Polsce mamy całe oddziały, które się zasłaniają tym, że nie będą wykonywać zabiegów terminacji ciąży, nawet w tych przypadkach, które jeszcze są dopuszczone. Oddziały nie mają prawa czegoś takiego zrobić, to jest działanie bezprawne – mówiła.

Społeczniczka zaznaczyła, że pomocy kobietom w potrzebie udzielają dziś konkretne organizacje pozarządowe, jak Aborcja Bez Granic, Lekarze Kobietom, Aborcyjny Dream Team, które wspomagają osoby w dostępie do aborcji. Natomiast barbarzyństwo tego, co się w tej chwili dzieje, polega na tym, że z tego nie skorzystają osoby w małych miejscowościach, z tego nie skorzystają osoby o niższym statusie finansowym, bo z dużym prawdopodobieństwem nawet nie dotrą do takich informacji – stwierdziła.

Chodzi o to, żeby państwo naprawdę się zajęło polityką prorodzinną, a nie zdrowaśkami

Chcemy państwa, które zamiast zajmować się modlitwami, zdrowaśkami, zajmie się realną pomocą przyszłym rodzicom i rodzicom (…) Chodzi nam o zdrowie człowieka, to jest podstawowy zabieg medyczny. Tak naprawdę prorodzinność to jest to, aby osoby chcące mieć dzieci, mogły o tym zadecydować. To jest prorodzinne, opiekuńcze państwo, a nie państwo, które w myśl jakichś fundamentalistycznych przekonań mówi, że macie wierzyć w to, co ja wierzę – stwierdziła gościni „Przy Słowie”.

Anna Kowalczyk-Derlęga mocno podkreśliła, że nie za bardzo rozumie obecną politykę większości rządzącej: przecież nasze państwo nie zapewnia niemal żadnej opieki osobom z niepełnosprawnościami, żadnej pomocy rodzinom. Ja z nam wiele osób z niepełnosprawnościami, osób, które mają w rodzinie osoby z niepełnosprawnościami i to jest droga przez mękę. To jest wydzieranie od państwa każdej największej głupoty, od pampersów poczynając, po jakiekolwiek zabiegi usprawniające.

Jak wskazała, ani razu nie poznała żadnej osoby z kontrmanifestujących, która pomagałaby się osobom z niepełnosprawnościami: wielokrotnie pytałam ich, ilu z nich pracuje w hospicjach, ilu z nich otwiera domy wytchnieniowe, ile z tych osób zasłaniając się swoją wiarą, pomaga tym osobom naprawdę potrzebującym. Ani razu nie uzyskałam odpowiedzi, żeby ktokolwiek z nich się zajmował realną pomocą tym osobom.